sobota, 25 kwietnia 2020

Proszę o wybaczenie za spokój,
Mojego dzisiaj.
Proszę o wybaczenie za pewność,
Moich myśli.
Niech wybaczy się mi i zadowolenie,
Gdy lata moje mocno trzymam w garści.
Nie przeproszę za upór i niedopytanie,
Bo to są fundamenty mojej tu siedziby.
Zamieniłem niepewność na oczekiwanie,
Gniew swój zostawiłem,
Niczym płomyk pod wieczorne ognisko.
Jakże dobrze mi w latach tak nieosiągalnych,
Że były jak obraz decyzji tak dalekich,
Trudnych wręcz do wyobrażenia.
Obraz, w którym nie poznamy siebie,
Z czasu przyszłego ulepieni,
Tak odmienni, że prawie niczym z przeszłości.
Kiedyś wszyscy byliśmy plemieniem gniewu i uczuć naszych,
A dziś głowy nasze spisane kartami wspomnień,
Oczy ze zrozumieniem zaglądające wstecz i naprzód przed siebie.
Dobrze nam dzisiaj,
Gdy moc w nas mruczy jak lampart,
A głowy nasze jeszcze nie zroszone popiołem.
Dziś wszystko możemy, bo kto nam zabroni !
Dziś na swojej już ziemi zbudowaliśmy dom z werandą i ogrodem,
Gdzie lato głaszcze po policzku,
Słońcem i wiatrem zarazem.
Dziś możemy bezkarnie na swój świat spoglądać,
Czuć spokój i ukojenie.
Być tam gdzie chcieliśmy być,
Ale na swoich warunkach.
Z tamtego gniewu mojego uczyniłem,
Posąg kamienny w ogrodzie,
Bym mógł lat tamtych pamięć zachować,
I nie zgubić drogi, gdy przyjdzie mi dojść aż tam,
Do końca.
Bo świat nasz kiedyś zamknie się,
Jak wieko grobu, zapadnie w sobie jak gwiazda,
Gdy słońce lata naszego wygaśnie.
Wtedy Ci,  co po nas będą szli tym szlakiem,
Równie zbrojni w uczucia, jak my kiedyś,
Otworzą wszystkie nasze rękopisy i szkice.
I badać będą szukając kierunku, znajdzie się prokurator,
I adwokat, i sędzia.
Lecz nikt z nas sędzią tym nie będzie, tylko ci co po nas iść będą,
Do rajskiego ogrodu.
Coś wyrwą, coś wyrzucą, wezmą ze sobą na drogę.
By w naszym krześle na werandzie usiąść wygodnie,
W lato swych poszukiwań.
I może Twój i mój posąg pamięci,
Tam nadal pozostanie. ..
A my staniemy się drogą,
Po której iść nam przyszło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz