poniedziałek, 4 maja 2020

Łódzki niepokój,
I bezsenne noce,
Dźwięki miasta,
I niegasnący neon.
Patrzy w powieki kamienicy.
Odbija się wprost na ścianie,
I nie pozwala.
W środku nocy kapiący z oddali kran,
I zamknięte dwie pary drzwi.
Ostatni tramwaj do centrum,
Nim wybije godzina,
Wiezie rozczarowanie,
Do pustego mieszkania,
Gdzie strach zamknąć oczy.
Piwny 'Iron Horse', i ulice jak Warszawska,
Praga.
Legendarny Rubik, zaskoczenie, śmiech.
Skasowany papierowy bilet, na dalszą przejażdzkę przed siebie,
I emocje, pierwsze doświadzenia,
Z własnej woli spacer po deszczowych ulicach.
Wreszcie Kraków, poszukiwanie siebie.
Magia na Skałach Twardowskiego,
Pisanie na ławce, w zeszycie,
Nadzieja.
Dokończona książka w Parku Reymonta,
Jak zagubienie w czasie.
Spacer przez Błonia,
Liban, Płaszów, Wzgórza,
I pokonywanie siebie.
Rynek o szóstej nad ranem,
Harmonia przy przystanku,
Wolniej.
Plac Axentowicza i koniec złudzeń,
Kropka nad 'i'.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz